Wspólny rekord.
Pobudka 7:30 śniadanko i ruszam o 8:30 z domu. O 9:00 zbiórka pod Hotelem Cracovia, spotkałem się tam z Jaśkiem, Marcinem i Piotrkiem. Od początku mocno zaczął Marcin, musieliśmy gonić czas, bo czekał na nas Robert, tak więc już od ul. Glogera była nas 5, a w Zielonkach czekali na nas Mateusz, Maku oraz Antek :). Taką o to szczęśliwą ósemką kręciliśmy w stronę Skały, w takim towarzystwie to nogi prawie same się kręcą. Na przodzie cały czas mocno ciągnął Marcin i Antek. Do Skały dojechaliśmy w dobrym czasie, mimo że po drodze spotkaliśmy kilka ciekawych podjazdów ;)
Nasza grupa :
Na rynku chwila przerwa i kierunek Olkusz. Tutaj towarzystwo prowadziło wiele rozmów, śmiałem się że ćwiczymy jazdę w parach. Chyba każdy z każdym wymienił trochę zdań. Do samego Olkusza droga pagórkowata. Przy końcu drogi wojewódzkiej pożegnaliśmy się z Antkiem, Robinem, Makiem i Mateuszem. Oni wrócili do Krakowa, a My czyli : Piotrek, Marcin, Jasiek i Ja ruszyliśmy w dalszą drogę. Popas sobie urządziliśmy w Kluczach :) Tam o to dowiedzieliśmy się, że nie jaki Luis Armstrong był kolejarzem!! :) Hehe Była to całkiem ciekawa rozmowa z nieznajomym. Po 10-15 minutach ruszyliśmy w stronę Województwa Śląskiego i Ogrodzieńca!
Towarzystwo pojedzone, tak więc śmigamy :
Moja facjata już zbliża się do Ogrodzieńca :
Za Kluczami spotkaliśmy się z dłuugim podjazdem, nawet ładnie pokonywaliśmy wszystkie trudności, jednak Piotrkowi brakuje przełożeń!! Przed Ogrodzieńcem wjechaliśmy do woj. Śląskiego. Potem minęliśmy Zamek, jednak nie zrobiłem zdjęcia :(. Jasiek jak usłyszał, że za nami dopiero 85km chyba trochę się wystraszył, ale miał dzisiaj nogę! Jest forma!! W Pilicy zrobiliśmy sobie przerwę na obiadek! Polecamy chyba wszyscy Restaurację "U Ryśka" Dobre jadło za małe pieniądze. Było bardzo smaczne.
Po około godzinnej przerwie, wyruszyliśmy w dalszą drogę. Pilicę zostawiliśmy, i ruszyliśmy w stronę Kluczy. Bardzo ładne asfalty, w tej części kraju, w dodatku dużo lasów. Ci co mieszkają w tej okolicy mają na prawdę dogodne warunki do jazdy. Po kilku dobrych podjazdach dojechaliśmy do Kluczy i zrobiliśmy chwilę przerwy. Woda do bidonu i przy okazji rozmowa o ramach rowerów. Potem dolecieliśmy do Olkusza i skręciliśmy w kierunku Skały. Początkowo zjazdy, tak więc odpoczywaliśmy, potem trochę podjazdów Piotrek już czuł nogi i brak przełożeń przede wszystkim. Marcin bardzo długo ciągnął z przodu przez całą wycieczkę, na prawdę urobił się jak mrówka z przodu, jest mocny! Przy Sułoszowej narzucił jakieś szalone tempo, wytrzymał Jasiek, ale Ja i Piotrek zaczęliśmy trochę tracić dystans, w pewnym momencie jechaliśmy nawet 50km/h po płaskim, jednak takie prędkości po 120 kilometrach czuć. Dogoniliśmy dopiero przed podjazdem do Skały, na ryneczku jeszcze ostatni popas i już kręciliśmy do Krakowa, byłem już nieco zmęczony. Przy Opolskiej się rozdzieliliśmy Jasiek poleciał w lewo, My jeszcze na Błonia.
Już chwilę przed alejami, doszło do małej kolizji, a mianowicie Piotrek zaliczył upadek. Całe szczęście, że nic się nie stało i prędkość nie była duża. Na Błoniach pożegnaliśmy się z Piotrkiem, a Ja z Marcinem przekręciliśmy chyba jeszcze z 6-7 kółek, w celu dobicia do 200km i wróciliśmy do domu. Podczas jazdy kółeczek jakoś nie gazowaliśmy, rozmowa przy dużych prędkościach nie ma sensu :).
JESZCZE RAZ WIELKIE DZIĘKI DLA WSZYSTKICH ZA DZISIEJSZĄ WYCIECZKĘ!!!
Nowy rekord dystansu nie sprawił jakiś wielkich problemów, w grupie jeździ się o niebo lepiej, zawsze można z kimś pogadać i zobaczyć, że to nie tylko Ja mam uczucie, że "już nie mogę". Było super! Czyżby w końcu Kraków się szosowo zaczął się odradzać? :) Czas zweryfikuje !