Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:1661.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:63:23
Średnia prędkość:26.21 km/h
Maksymalna prędkość:65.60 km/h
Liczba aktywności:41
Średnio na aktywność:40.52 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Kraków > Skała > Słomniki > Marszowice > Kraków

Środa, 30 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj wyjechałem nieco później bo dopiero o 15:45, droga do Skały to cały czas wnosząca się trasa. Tam odpocząłem niestety źle zrobiłem, że zjadłem obiad przed wyjściem, bo podjazdy nieco bardziej męczyły, lecz może to od palącego słońca... Po odpoczynku w Skale ruszyłem w stronę Słomnik. Kilometry szybko mijały, nieco odpocząłem bo droga wiodła cały czas po płaskim i zjeździe. Tylko w 1 miejscu moja prędkość spadła poniżej 30km/h na tamtym odcinku. Wracałem przez Marszowice, przy tamtejszym sklepie zrobiłem sobie chwilę przerwy.. Potem 2 podjazdy i już byłem na drodze wojewódzkiej w stronę Krakowa. Droga straszna dziury i koleiny towarzyszyły mi aż do Wzgórz Krzesławickich. Już w Krakowie spotkałem : Robina z Tadziem. Chwilę porozmawialiśmy i pojechałem dalej. Przy okazji dowiedziałem się, że byli już dziś w Wilkowie, który przecież mijałem! Za niedługo musimy się razem gdzieś wybrać :).

Podsumowując dzisiejsza wycieczka zakończyła moje czerwcowe zmagania z rowerem. Ten miesiąc był dla mnie udany, zrobiłem 3 setki i ustanowiłem swój rekord w pokonanych kilometrach w ciągu miesiąca!

Rynek w Skale

Do zobaczenia na trasie!

Dom > Tor Kajakowy(x2) > Dom

Poniedziałek, 28 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria do 50 km
Po przyjeździe z piłki postanowiłem jeszcze przejechać się. Wybrałem niezbyt wymagającą trasę po bulwarach, ale jechałem mocno. Średnia wyszła powyżej 28.5. Myślałem, że pojadę z bratem, ale znów nie odbierał telefonu.. W drodze powrotnej spotkałem Krystiana, za niedługo musimy się wybrać gdzieś razem..

Dom > Bulwary > Skawina > Szczyglice > Dom

Niedziela, 27 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Oj dzisiaj późno wstałem, trochę posiedziałem w domu i wyszedłem dopiero o 14:30. Na bulwarach ludzi jak mrówek. Potem do Tyńca, rzadko jeżdżę w tą stronę. Jedyny poważny podjazd jaki dzisiaj był na trasie to właśnie ten w Brzyczynie. Całkiem szybko go pokonałem. Potem wróciłem Zakopianką do Krakowa i skręciłem w Kapelankę dalej kierowałem się w stronę Szczyglic mijając przy tym Kryspinów. W drodze powrotnej zrobiłem sobie chwilkę przerwy. Wiatr dalej naszych okolic nie opuszcza i męczy z uśmiechem na twarzy..

PS. Tym wypadem dobiłem do 1500km w Czerwcu !

Pozdrawiam! Do zobaczenia na trasie.

Dom > Wieliczka > Swoszowice > Skawina > Tyniec > Zoo > Dom

Sobota, 26 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Trasa dzisiaj pagórkowata, do Wieliczki średnia 30.3. Potem cały czas pod górę, aż do Swoszowic. Następnie przejazd do Skawiny, w Tyńcu jeden podjazd i napełnienie bidonu. Na bulwarach wiatr prosto w twarz.. Potem pojechałem ulicą Księcia Józefa i od strony Lasu Wolskiego podjeżdżałem pod ZOO. Tam zrobiłem sobie przerwę. Następnie zjechałem i wróciłem do domu ;).

Podsumowując dzisiaj dobry trening myślałem, czy nie pojechać nieco dalej, ale mam jeszcze dzisiaj mecz, więc nie chciałem przeforsować ;). Na podjazdach szło mi dzisiaj całkiem dobrze.

Do zobaczenia na trasie!

Dom > Bulwary > Tor Kajakowy x2 > ZOO > Dom

Piątek, 25 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Rano było brzydko, na szczęście ok. 14 już było w miarę sucho aby wyjść na rower. Długo myślałem gdzie pojechać, miałem chęć pojechać do Szczyglic, ale wybrałem Tor Kajakowy, a potem jeszcze wymyśliłem Zoo. Przez korek na Wielickiej straciłem sporo na średniej.. Początkowo nie mogłem się rozkręcić dopiero jak dotarłem na Widłakową to poczułem nogę. ;) Pojechałem do toru kajakowego. Na całej trasie od Widłakowej nikogo nie spotkałem ! Pustki !



Potem wyjechałem pod Zoo. Nawet dobrze mi poszło.

Podsumowując jestem zadowolony, że w ogóle wyszedłem dziś na rower. Dodatkowa 50-tka też cieszy :).

Do zobaczenia na trasie!

Dzień z podjazdami!

Środa, 23 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
Wyruszyliśmy z bratem o 12. Dzisiejsza trasa miała prowadzić od podjazdu do podjazdu i rzeczywiście tak było. Zaczęliśmy od strony Swoszowic, ten podjazd znam jak własną kieszeń, więc nie było problemu z rozłożeniem sił. Na górze zaczekałem na brata, który narzucił na zjeździe mocne tempo. W Wieliczce skierowaliśmy się w stronę Grabówek i dalej na Golkowice. Tu kolejny podjazd, przez chwilę miałem problem z przerzutkami, ale wszystko dobrze się skończyło. Potem przejechaliśmy przez Golkowice. Tam napełniliśmy bidony i ruszyliśmy dalej. Pagórkowata trasa doprowadziła nas do Tyńca. Stamtąd skierowaliśmy się w stronę Kopca Kościuszki, tam kolejny podjazd i zjazd Al. Waszyngtona.. Przejechaliśmy do ul. 28 Lipca 1943.. Podjazd pod ZOO dał w kość jednak po tylu górach, nogi czuć. Zjechaliśmy i pojechaliśmy do domu..

Podsumowując trening wyszedł taki sobie.. Myślałem, że będę się lepiej czuł dzisiaj na podjazdach, może przeforsowaliśmy po wczorajszej trasie..

Pozdrower! Do zobaczenia na trasie.

Wietrzna Setka!

Wtorek, 22 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 100-200km
Dzisiaj spotkałem się z Dominikiem o 12. Wymieniliśmy jedną część w jego rowerze i ruszyliśmy. Od razu poczułem dzisiejszy wiatr.. To właśnie on dziś był naszą zmorą, która nie chciała się odczepić! Do Niepołomic dojechaliśmy w miarę dobrym tempie, a to za sprawą mocnego tempa narzuconego jeszcze w Krakowie. Zrobiliśmy krótki postój i ruszyliśmy dalej. Jeszcze przed Chobotem zatrzymaliśmy napełnić bidony. Wiatr dalej dawał mocno w kość, odetchnęliśmy od niego dopiero jak przejeżdżaliśmy drogą między Puszczą Niepołomicką. Kawałek za nią zrobiliśmy sobie zdjęcie i popędziliśmy dalej. Przejechaliśmy przez most w Ispinie i wjechaliśmy do Nowego Brzeska. Dalej udaliśmy się w stronę Proszowic. Jednak 10-kilometrowy kawałek jaki mieliśmy pokonać dłużył się, bo wiatr wiał prosto w twarz. W Proszowicach przerwa. Zjadłem lody, Dominik nie chciał, mówił że za zimno. ;) Wyruszyliśmy o 14:50, bo do Słomnik zostało nam 17 kilometrów. Wiatr dalej nie odpuszczał i śmiał się nam w twarz. Przez te 17 kilometrów często spotykaliśmy małe pagórki, które były szybko mijane. Dominik już zaczął odczuwać podróż, bo zaczynał trochę zostawać. W Słomnikach nie zatrzymywaliśmy się tylko ruszyliśmy trasą przez Marszowice, którą znaliśmy już wcześniej. 2 podjazdy, które dały w kość, ale za to wiatr już nie przeszkadzał. Następnie dłuuugi przejazd przez Kraków.
Tutaj zdjęcia :

Dominik w Ispinie

Ja w Ispinie

Kościół w Proszowicach