Przejazd do Węgrzec Wielkich po płaskim prócz jednej góry. Po dojeździe na drogę do Wieliczki zaczęła się walka z wiatrem i podjazdami. Opuszczając Wieliczkę wjeżdżając do Grabówek napotkałem wielki mur o nachyleniu ponad 20%. Już potem aż do domu droga była pagórkowata.
Dzień był dobrze zaplanowany, po święceniu razem z bratem przebraliśmy się i przygotowaliśmy niezbędne rzeczy. Po wyjeździe z Krakowa do samej Bochni męczyły nas podjazdy, które zmieniały się ze zjazdami. Po odbiciu na drogę do Gdowa, mogliśmy odsapnąć. Trasa wiodła po płaskim terenie. W Gdowie zaczęło się odkręcać pedało w rowerze mojego brata. Niestety nie wzięliśmy kluczy do nich i zostawało poprawianie śruby ręką co jakiś czas. Do Dobczyc prowadziła droga płaska z niewielkimi podjazdami, piekło zaczęło się w Dziekanowicach. Tam powitała nas ściana o średnim nachyleniu 20%. Podjazdy nas nie opuszczały aż do samej Wieliczki. Tam zrobiliśmy kolejny postój. Z Wieliczki udaliśmy się do domu przez Rajsko. Pogoda się nam udała, nie wiało zbyt mocno, a słońce ogrzewało nasze plecki;)