Dzisiaj trasa była dość łatwa tylko kilka podjazdów z nie za dużym proc. nachylenia. Razem z bratem ruszyliśmy ok. 12:30, chwilę trwało zanim dojechaliśmy do Ronda Ofiar Katynia. Na pasterniku pierwszy podjazd dość szybko pokonany. Potem płasko z lekkimi podjazdami. W Krzeszowicach przerwa, próba miejscowych lodów :) (całkiem smaczne) Wracało się o wiele szybciej, bo w stronę Krzeszowic wiał mocno wiatr. Tempo rzadko spadało poniżej 33-35km.
Wyruszyłem ok. 13 i od razu poczułem dzisiejszy wiatr, ale miałem siłę w nogach, więc ogień! Pierwsze podjazdy do Soboniowic ale to takie lekkie górki. Potem zjazd do Swoszowic udało się wyciągnąć 65km/h całkiem nieźle. Pod klubem spotkałem Michała i resztę orkiestry ;) Chłopaki chyba wracali z jakiejś próby. Potem szybko przejechałem do Kąpielowej tam na skuterze minąłem się z Adamem ;) Przejazd przez Skawinę i Tyniec, wjechałem sobie na bulwar tam nieco zwolniłem bo jadłem ;) Wiatr w plecy zaczął się jak zacząłem jechać w stronę Kryspinowa udało się nieco szybciej kręcić. Przy zakręcie na Olszanicę spotkałem jakichś 2 chłopaków, którzy też nieźle pedałowali ba! minęli mnie ale przyczepiłem się do koła i dawaliśmy zmiany. Nie trwało to długo, bo ja skręciłem w prawo, a oni pojechali dalej na lotnisko pożegnaliśmy się i tyle ;) Na ul. Królowej Jadwigi już bardzo czułem nogi. O ho.. kryzys niestety trwał on już do samego domu. Uff udało się ! Dojechałem jeszcze na końcówkę Giro! Wyszła mi super średnia.
No w końcu się udało! Przyjechałem suchy nie zmoczyło mnie, choć po drodze myślałem, że lunie jak z cebra. Miło się jechało jednak łańcuch już błaga o smarowanie.