Dzisiaj po szkole, planowałem coś na rozgrzewkę przed jutrem i niedzielą. Znalazłem, trening podjazdów czyli Skała! Wyruszyłem o 14:30 przejazd do ul. Pachońskiego się dłużył bo w centrum korki. Do Trojanowic leciutko pod góry, a już stamtąd długi 15 kilometrowy podjazd jednak nachylenie nie przekraczało 10%. Potem chwilę odpocząłem. Potem powrót większość to zjazdy w Krakowie przez Armii Krajowej do Błoń i dalej do domu. Dobry trening przed jutrem!
Dzisiaj trasa była dość łatwa tylko kilka podjazdów z nie za dużym proc. nachylenia. Razem z bratem ruszyliśmy ok. 12:30, chwilę trwało zanim dojechaliśmy do Ronda Ofiar Katynia. Na pasterniku pierwszy podjazd dość szybko pokonany. Potem płasko z lekkimi podjazdami. W Krzeszowicach przerwa, próba miejscowych lodów :) (całkiem smaczne) Wracało się o wiele szybciej, bo w stronę Krzeszowic wiał mocno wiatr. Tempo rzadko spadało poniżej 33-35km.
Wyruszyłem ok. 13 i od razu poczułem dzisiejszy wiatr, ale miałem siłę w nogach, więc ogień! Pierwsze podjazdy do Soboniowic ale to takie lekkie górki. Potem zjazd do Swoszowic udało się wyciągnąć 65km/h całkiem nieźle. Pod klubem spotkałem Michała i resztę orkiestry ;) Chłopaki chyba wracali z jakiejś próby. Potem szybko przejechałem do Kąpielowej tam na skuterze minąłem się z Adamem ;) Przejazd przez Skawinę i Tyniec, wjechałem sobie na bulwar tam nieco zwolniłem bo jadłem ;) Wiatr w plecy zaczął się jak zacząłem jechać w stronę Kryspinowa udało się nieco szybciej kręcić. Przy zakręcie na Olszanicę spotkałem jakichś 2 chłopaków, którzy też nieźle pedałowali ba! minęli mnie ale przyczepiłem się do koła i dawaliśmy zmiany. Nie trwało to długo, bo ja skręciłem w prawo, a oni pojechali dalej na lotnisko pożegnaliśmy się i tyle ;) Na ul. Królowej Jadwigi już bardzo czułem nogi. O ho.. kryzys niestety trwał on już do samego domu. Uff udało się ! Dojechałem jeszcze na końcówkę Giro! Wyszła mi super średnia.
No w końcu się udało! Przyjechałem suchy nie zmoczyło mnie, choć po drodze myślałem, że lunie jak z cebra. Miło się jechało jednak łańcuch już błaga o smarowanie.
Bardzo polubiłem trasę do Balic przez Salwator, więc postanowiłem się udać tam właśnie taką trasą potem wróciłem ul. Królową Jadwigi do Tyńca następnie przez Skotniki do Swoszowic tam wyjazd na 300m n.p.m. i zjazd do Kosocic z jednym podjazdem. Chwilę na boisku z Darkiem i Damianem. Na szczęście zdążyłem jeszcze na końcówkę 2 etapu Tour de Romandie ; )
Po oddaniu roweru przez Pawła wyruszyłem przez Kurdwanów, w kierunku Borku Fałęckiego, później skręt w ul. Taklińskiego trasa typowa czyli do Skawiny potem Tyniec, potem jednak skręt w ul. Ks. Józefa i pod lotnisko stamtąd ul. Królowej Jadwigi do Błoń i potem do domu ;) Trening.
Trasa do samego Gdowa bardzo interwałowa, podjazdy o nachyleniu 7-8% zamieniały się ze zjazdami. Z Gdowa do Dobczyc trasa dosyć płaska. Najbardziej męcząca trasa do Wieliczki, podjazd w Dziekanowicach i Pawlikowicach to jedne z dłuższych i bardziej wymagających podjazdów.
Po przyjeździe ze szkoły, razem z Michałem wyjechaliśmy na trasę, on niestety wrócił już na skręcie z Zawiłej. Potem podstawowa trasa do Skawiny, i przez Tyniec do Błoń. Potem przez ul. Królowej Jadwigi do Chełmu. Tam krótka przerwa i jazda dalej.
DO Węgrzec Wielkich droga prowadziła po płaskim, potem same podjazdy aż do Golkowic. Potem zjazd do Zakopianki i skręt w ul. Taklińskiego. Tam zaczął bardzo dokuczać mi wiatr, który nie opuszczał do samej Skawiny. Stamtąd droga już prowadziła po płaskim oprócz jednego wzniesienia.
Zdjęcie robione przez Kamila w Zbydniowicach pod sklepem w czasie przerwy.