Dzisiaj ruszyłem chwilę po 14. Miałem podjechać do klubu, ale przełożyłem to na jutro. Najpierw do Skawiny, po dobrym ustawieniu siodełko o niebo wygodniej! Jednak jest duuża różnica pomiędzy MTB a szosą, po płaskim dzisiaj ciąłem 40.. Potem przez Tyniec na tor kajakowy i dalej do Szczyglic, z powrotem zrobiłem sobie jedną przerwę przy ulicy Orlej.. Wieczorem jeszcze do galerii po długie spodnie na rower. Kupiłem spodnie Nakamury, tyle że gąbka troszkę za mała..
Dzisiaj PIERWSZA poważna próba szosy! O 15:15 umówiłem się z Robinem pod M1, i ruszyliśmy w stronę Łęgu. Śmiga się pięknie, tyle że trzeba się przestawić z MTB, kwestia przyzwyczajenia. Pierwsze kilometry to jazda pod wiatr, dawaliśmy na zmianę, choć przyznam że Robin ciągnął trochę więcej, słabo znam tamte regiony. Potem przez ul Sybiraków, do Prus i dalej Raciborowicami do Węgrzec na E7 i dojechaliśmy do Lemona Chwilka czasu na zdjęcia naszych szosóweczek. Moi towarzysze byli lepiej przygotowani na taką pogodę ode mnie. Za niedługo też muszę się uzbroić w nogawki, albo długie spodnie. Przez 6 kilometrów jechaliśmy razem, a następnie rozdzieliliśmy się, Robin pojechał w prawo, a My w prawo. Pokręciliśmy i pogadaliśmy trochę z Michałem i wróciliśmy przez Batowice. Super tylko trzeba zrobić razem więcej kilometrów!! Dzięki za wspólną jazdę!!
Co do szosy, to muszę jeszcze się przyzwyczaić do innych chwytów i innego położenia na rowerze, lalunia po prostu sama śmiga.
Rano strasznie zimno, termometr pokazywał 4stopnie. Po przyjeździe ze szkoły, ruszyłem ok. 15:00. Dzisiaj tor kajakowy sobie pojechałem i ZOO od strony Lasku, noga dobrze podawała, ale jednak wiatr jest jeszcze silniejszy niż wczoraj!!
Dzisiaj wstałem dość późno, tak więc wszystko spokojnie zrobiłem i wyruszyłem o 14:40. Wieje okropnie... Ruszyłem w stronę Szczyglic, potem przejechałem do Brzezia i dalej do Rudawy, ładne asfalty wyłożyli, jeszcze trochę zostało do skończenia tej drogi, ale jest ok! :) W Rudawie przerwa. Potem wróciłem DK 79 i skręciłem znowu na Szczyglice, podjazd przez Las Wolski do ZOO i potem zjazd w dół. 2 kółka na błoniach i do domu. Udana niedziela.
Po południu miałem mecz, więc jazda możliwa była tylko rano. Tak więc 10:20 i już jestem na rowerze, jechało mi się całkiem ok! ;) W końcu robi się pogoda, ale i tak jest strasznie zimno i w dodatku mocno wieje.
Rano byłem na pobieraniu krwi, więc do szkoły nie poszedłem. Tak więc już o 11:30 ruszyłem pojeździć, bo wieczorem udałem się na noc naukowców :). Pierwsza część trasy była mocno pagórkowata, lubię czasem pojeździć pod górę. Pierwszy odpoczynek w Gdowie, tam banan i jazda dalej. Do samych Swoszowic pagórkowato. Tam 2 przerwa. Cola i mały kinderek pomogły :D! Ok. 15 na torze pustki.. Widząc, że do 100 braknie mi tylko kilka kilometrów podjechałem na błonia dobić to. W domu byłem o 15:40 :). Jesień się zaczęła, więc trzeba było ją zacząć z przytupem!
Trasa : Dom - Wieliczka - Dobczyce - Gdów - Swoszowice - Tor Kajakowy - Błonia - Dom
Dzisiaj już się dobrze czułem, więc rano na rowerku do szkoły, a po południu trening w nowej koszulce z długim rękawem. Jesień już nas powitała, więc trzeba się ubrać troszkę cieplej. Na początku korki i przeciskanie się między autami. Potem już spokojna jazda, pod ZOO dzisiaj poszło gładko. Udało się wyprzedzić 1 osobę, ale jechał spokojnym tempem :), w ogóle dzisiaj jeździło dużo osób. Po zjeździe spod ZOO, zatrzymałem się w sklepie, a potem na błoniach 2 kółka i do domu.