Dzisiaj wyruszyłem sobie o 16:15, jak zwykle w mieście o tej godzinie korki, więc trochę minęło zanim wyjechałem w stronę Szczyglic. W pierwszą stronę cały czas z wiatrem, więc na liczniku cały czas 37+. Z powrotem wiatr straszny, przed ZOO zrobiłem sobie przerwę, napełniłem bidon i ruszyłem podjeżdżać. :) Dzisiejszy podjazd to jeden z najlepszych w moim wykonaniu, szkoda że nie patrzyłem na czas, szło miękko jak zwykle gdy mam dobry dzień. Potem jeszcze przejechałem przez Las Wolski i na tor. Z Toru prościutko do domu :). Podsumowując dzisiejszy wypadzik bardzo fajny, tylko wiatr strasznie dawał w kość.
Dzisiaj pojechałem wymienić dętkę, okazało się że trzeba zmienić również oponę, więc kupiłem Schwelbe Land. Potem jeszcze musiałem pojechać po buty, dlatego na rower wyszedłem dopiero po 18. Miałem nie za dużo czasu na jazdę, więc pojechałem sobie na tor kajakowy, kilka sprintów i powrót. W domu byłem ok. 19:30.
Dzisiaj wyruszyłem w stronę Krzeszowic przez Szczyglice, jechało mi się całkiem fajnie jednak kawałek przed Krzeszowicami złapałem gumę i tyle było z mojej jazdy. Przez 2,5h wracałem do Krakowa na nogach.. Dopiero na Pasterniku wsiadłem w autobus, potem w drugi aż dojechałem do Dworca Głównego. Stamtąd 19, a potem 6 do domu. Teraz będę ZAWSZE brał dętkę na trasę!! Od jakiegoś czasu nie mogę zrobić porządnego dystansu bez jakiejś nie miłej historii.. :/
Zwlekałem dziś z wyjściem z domu, ale to z powodu deszczów.. :/ Wyszedłem, patrzę i widzę wielką chmurę, która idzie w moją stronę. Nie przejechałem 5 kilometrów, kiedy zaczęło lać, ale nie chciałem już wracać do domu więc w deszczu pojechałem na tor kajakowy.. Miałem jechać do Szczyglic, jednak bałem się, że rozleje się na dobre. Na torze już przestało intensywnie padać, a jedynie czasami kropiło. Wracając z toru zaczęło lać, chciałem zrobić dziś 70, ale już szans na to nie było, więc postanowiłem podjechać sobie ul. Św. Bronisławy pod kopiec. Stamtąd zjechałem na błonia i wróciłem do domu. Nie był to zbyt udany trening. Nie lubię takiej nie pewnej pogody...
Dzisiaj wyszedłem chwilę przed 16. Pojechałem przez Swoszowice ponieważ musiałem załatwić tam pewną sprawę, następnie podjazd i zjazdy do Wieliczki, po drodze spotkałem Koliego ;). W Wieliczce wjechałem na drogę wojewódzką, w Niepołomicach chwilka przerwy i ruszam dalej. W kilku miejscach na drodze krajowej 79 wypompowują wodę z posesji, więc są duże kałuże. Na koniec przejechałem 1 kółko na błoniach i pojechałem do domu. :) Dzisiaj na szczęście cieplej niż wczoraj i mniej wietrznie!! ;)
W końcu ! Przestało padać, więc zaraz po szkole pojechałem na podstawową trasę, ponieważ część dróg pozalewana i nie byłem pewny czy będą przejezdne. Godzina 16, więc na Wielickiej korki, musiałem się przeciskać między autami, przez to spadła mi sporo średnia :/. W Krakowie dalej jest zimno dzisiaj 16,5 stopnia C. Do Szczyglic cały czas pod wiatr, w dodatku pod serpentyną na Ks. Józefa złapała mnie kolka, więc musiałem zaraz dalej stanąć i wziąć głębszy oddech. Z powrotem o wiele lepiej i szybciej, wiatr w plecy, więc poniżej 32 nie jechałem :). Potem pod Tor Kajakowy. Woda jest na Wiśle tak wysoko, że bulwar w kilku miejscach jest nie przejezdny, więc wio po ulicy. Z powrotem podjechałem sobie pod Kopiec i powrót błoniami do domu.
Kilka zdjęć :
Tor Kajakowy
Podsumowując fajnie że w końcu zrobiła się pogoda, dobry trening żeby się przebudzić. Udało się przekroczyć 7000km!
Dzisiaj wyruszyłem ok. 14:00. Niby miało padać, ale było całkiem ładnie tylko że zimno. Szybko dojechałem do Niepołomic, jednak nie robiłem sobie żadnych postojów.. W Niepołomicach remont drogi, który blokuje dojazd do DK 75.. Ludzie jak głupi nie czytając tablic musieli zawracać przed barierką :D. Średnia cały czas utrzymywała mi się w granicach 30.5km/h. Na drodze krajowej nr 4 skręciłem w stronę Gdowa i średnia zaczęła powoli spadać, niestety jazda pod wiatr męczy. Po dojeździe do Gdowa średnia wynosiła 29.5. Tam chwila postoju. Potem interwałem do Swoszowic, tam zrobiłem sobie drugą przerwę. Potem przejechałem przez Skotniki do Toru Kajakowego. W Skotnikach dzisiaj odbywał się maraton dla biegaczy :) Na torze już byłem nieco zmęczony, w końcu byłem po 60 kilometrach jazdy pod wiatr. Na koniec pojechałem na błonia zobaczyć najdłuższą pizzę świata mającą kilometr długości :)
Kilka zdjęć :
Pizza się piecze! :)
Pan mierzy długość pizzy, aby potem ogłosić rekord :)
Dzisiaj cały dzień lało, ale ok. 18 trochę się przejaśniło więc poszedłem trochę rozkręcić nogi. Na torze starałem się mocno jechać pod wiatr ok. 32-33 a z wiatrem 38-42. Już, gdy wracałem z toru zaczęło padać.. Postanowiłem jeszcze pojechać na błonia, w dodatku dowiedziałem się, że będzie jutro fajna impreza :). Restauracja Magillo i Makro postanowili pobić rekord Guinessa w długości pizzy! Ma mieć ona 1km długości! ;) Przejadę się jutro może to będzie ciekawe?
Dzisiaj pogoda była nie pewna, więc nie chciałem bardzo daleko się zapuszczać by móc najwyżej wrócić szybko do domu, plan był taki 5x ZOO Szczyglice i Tor, ale nie zobaczyłem słonko, więc ruszyłem przez Brzezie do Rudawy, był to błąd ponieważ zachmurzyło się, kropiło poza tym straszne remonty w Brzeziu mnie podłamały i ten cholerny wiatr!!! Wiało jak rzadko. Już mocno zdegustowany dotarłem do tej nieszczęsnej Rudawy, zjadłem loda i ruszyłem w stronę domu. No z wiatrem to inna jazda! :) Średnia wzrosła drastycznie. Już na Księcia Józefa złapał mnie deszcz. Podsumowując był to jeden z najgorszych wypadów na rower w tym roku. Zresztą też takiej pogody nie lubię.. Może jutro będzie lepiej ?
Rano odebranie roweru i o 13:30 wyjazd z domu :) . Spragniony podjazdów ruszyłem w stronę Dobczyc, pierwszy podjazd to Rożnowa. Dalej lekkim interwałem dotarłem do Dobczyc, na rondzie zacząłem pogoń za jakimś kolarzem - zakończona sukcesem ! :D Jednak nie długo jechałem na jego kole, niestety brak kolarzówki daje się we znaki i na podjeździe odpadłem :(. Skręt w stronę Stadnik i w miarę szybko dojechałem do Gdowa. Tam pierwszy odpoczynek, następnie interwałową drogą do Wieliczki. Trzeba przyznać, że lubię tą drogę! ;) W Rajsku zrobiłem sobie chwilę przerwy. Następnie przejechałem przez Swoszowice i Skotniki do Toru Kajakowego. Tam spotkałem Erniego. Gazowaliśmy ostro przez cały bulwar, tempo nie spadło poniżej 40km/h. Jednak już w końcówce ledwo to utrzymywałem. Potem chwilę porozmawialiśmy i się rozstaliśmy, ja w stronę domu a Erni dalej na tor :). Wieczorkiem jeszcze na piłkę.
Podsumowując po odebraniu roweru chciałem zrobić jakąś setkę i się udało :). Dobry trening w dodatku dobra średnia wyszła jednak muszę trochę popracować nad stałym tempem na podjazdach.