Dzisiaj wyszedłem sobie o 15:30 i od początku problemy z napędem. Zauważyłem, że na 2 z przodu nie przeskakuje tak często, więc moje nogi dziś się o wiele więcej nakręciły niż normalnie.. Najpierw niekulturalna rozmowa z kierowcą CZARNEGO OPLA VECTRY.. Kolega nawet chciał się bić, wysiadł z auta coś tam mówił, ale nie zwracałem uwagi. To że ktoś nie potrafi wyprzedzić roweru i sam stwarza niebezpieczne sytuacje na drodze to nie moja wina, a jeszcze zatrzymywanie się na środku ulicy to nie zbyt rozsądna decyzja... Po tym zdarzeniu raczej spokojnie. Ze Szczyglic spokojnym tempem bez jakiegoś forsowania pod ZOO tym razem od ul. Księcia Józefa. Potem na błoniach 2 kółka, jeździłem spokojnym tempem 28-30, ale ktoś zaczął się ze mną ścigać niestety trochę mi zajęło doścignięcie gościa(2 z przodu daje się we znaki, o mało nie ukręciłem korby) Trochę pogadaliśmy i się rozdzieliliśmy! ( Pozdrawiam Marcin! :)) Dalej już samotnie na tor kajakowy i do domu .
Dzisiaj wybraliśmy się z Dominikiem trochę rozjeździć się przed jutrem. Dmuchało nieźle, mam nadzieję że jutro unikniemy tego wiatru.. Poza tym jeden podjazd pod ZOO i 2 kółka po błoniach. Oby jutro się udało! :)
Wczoraj po powrocie z wakacji mieliśmy z Dominikiem gdzieś wyskoczyć jednak pogoda nie pozwoliła, a więc dopiero dziś ruszyliśmy. Postanowiłem, że przejedziemy dość wymagającą trasę przez Gdów i powrót przez Dobczyce.. Początek to interwał do Gdowa. Tam przerwa 10 minutowa i jazda dalej, droga we Winiarach dalej zamknięta, więc objazdem przez Stadniki dojechaliśmy do Dobczyc, nie zatrzymując się dojechaliśmy do podjazdu w Dziekanowicach. Przerwę zrobiliśmy ok. 3-4 kilometry dalej. Dostaliśmy wtedy cynk z Krakowa, że zbiera się na burzę, nie przejęliśmy się za bardzo, uzupełniliśmy bidony i jazda dalej. Na razie nikomu nie polecam jazdy tamtędy, remontów a remontów. Dopiero w Wieliczce zobaczyłem błyskawice. Nieco przyspieszając przejechaliśmy do Rajska, a stamtąd do Swoszowic. Pomału zaczynało padać. Zakopianka już była mokra... Udało się uciec! Teraz leje :)
Miała być setka jednak burza uniemożliwiła ten zamiar... Podsumowując noga jest dobra. Udało mi się troszkę odpocząć od roweru, ale wracam do niego z uśmiechem!
Dzisiaj mieliśmy z Dominikiem pojechać do Dobczyc, a potem na tor kajakowy. Jednak rozlało się.. Umówiliśmy się, więc o 18 pod secesją i ruszyliśmy w stronę Skawiny, jednak znów zaczęło lać na trasie, więc skręciliśmy w ul. Zawiłą i przez Skotniki pojechaliśmy na tor kajakowy. Tam się trochę ścigaliśmy, Dominik mi nie dał większych szans i wygrał ze mną 5:2.. Potem mocnym tempem pojechaliśmy w stronę ZOO. Przed podjazdem uzupełniliśmy bidon i zaczęliśmy podjeżdżać. Bruk dzisiaj bardzo śliski. Potem przejechaliśmy na błonia i zrobiliśmy sobie 2 kółka. Następnie ulicą Emaus w stronę Ks. Józefa i Mostu Grunwaldzkiego. Tam się rozstaliśmy. Dobry trening, szkoda tylko że nie udało się pojechać do Dobczyc...
Dzisiaj przed moim wyjściem znów się zerwała burza, gdy nieco przeschło ruszyłem na krótszą trasę, w końcu była już 17, a że Dominik nie mógł iść na rower postanowiłem pójść później na piłkę. Przejechałem podstawową traskę, w Tyńcu spotkałem jakiegoś kolarza, ale wyprzedziłem go.. Myślałem, że się dołączy ale pojechał swoim tempem. Natomiast na torze kajakowym, spotkałem też jakiegoś kolarza, ten natomiast jechał w miarę szybko, więc postanowiłem zacząć zmiany na przodzie. Przez całe bulwary nasza prędkość nie spadła poniżej 37 km/h. Jednak potem rozstaliśmy się, nawet nie wiem jak się nazywał mój towarzysz.. Następnie przejechałem jedno kółko po błoniach i wróciłem do domu. Szybko się przebrałem i wyruszyłem pograć troszkę.. Wróciłem całkowicie przemoczony, nic nie było na mnie suchego...
Dzisiaj postanowiłem sobie potrenować interwał i ruszyłem w stronę Gdowa, tam ok. 10 podjazdów z nachyleniem 6-9%. W Gdowie chwilka odpoczynku i powrót tą samą drogą. We Wieliczce napełniłem bidon i ruszyłem w stronę Niepołomic. Niestety dzisiaj mocno dmuchało, więc bardziej się męczyłem. W Niepołomicach chwilka przerwy. Potem ruszyłem w stronę Nowej Huty, byłem zdziwiony, że tak mały ruch jest na Igołomskiej. Ostatni przystanek zrobiłem sobie na placu Centralnym. Pepsi uratowała mnie! :) Po dojeździe do domu byłem trochę zmęczony. Potem pojechałem jeszcze na piłkę..
Podsumowując, interwał dobra sprawa, jednak muszę popracować nad przyspieszeniem.
Dzisiaj postanowiłem się przejechać aby rozkręcić nogi po przerwie, w dodatku rano się dowiedziałem, że wieczorem piłka więc nie planowałem długiej trasy.
Do samych Szczyglic noga podawała super, średnia 29.9, potem też całkiem dobrze, zrobiłem sobie 1 przerwę, napełniłem bidon i zjadłem loda :) Po wyruszeniu dalej jechało mi się całkiem dobrze. Na bulwarze ktoś mi siadł na kole, więc przyspieszyłem. Jechałem ok. 38-39km/h w końcu odpuścił, chyba się przekonał, że z byle kim nie ma do czynienia :D. W drodze powrotnej ulicą Norymberską i Kapelanką już byłem zmęczony, niestety za mało zjadłem rano i brak sił dał się we znaki. Po przyjściu do domu zjadłem duży obiad, który mnie uratował :)
Dzisiaj rower był już sprawny, więc wyruszyłem w stronę Skały. Podczas jazdy miałem sporo nie miłych przygód.. Na początku ból brzucha, przez to musiałem szybko znaleźć restaurację z WC ;) Ból minął po ok. 15-20 minutach odpoczynku. Jeszcze przed Skałą użądliła mnie Osa, w palca. Dopiero w domu mogłem wyciągnąć całe żądło.. Początkowo planowałem pojechać ze Skały do Słomnik, jednak te przygody zniechęciły mnie do dalszej podróży w dodatku dostałem informację z domu, że w Krakowie burza. Wróciłem tą samą trasą, burza spotkała mnie w Zielonkach.
Wieczorem pojechałem jeszcze pod ZOO poćwiczyć przed jutrem ! ;)..
Przerwa w rowerowaniu była spowodowana uszkodzoną piastą w tylnym kole. Przez to złapałem 2 gumy!
Eh.. Nieudany dzień.. Dzisiaj przed samym wyjściem zobaczyłem, że złapałem kapcia :/ więc musiałem to naprawić.. Najpierw do sklepu po dętkę.. Wyszedłem dopiero o 17:30... Pojechałem sobie do Szczyglic, wróciłem przez ZOO, jeszcze przed podjazdem chciałem pójść uzupełnić bidon, to przy kasie okazało się że nie wziąłem pieniędzy!! Wstyd na cały sklep :/ Przez 15 kilometrów jechałem z pustym bidonem i pyskiem :/ Potem jeszcze podskoczyłem do Empiku..
Jedynym pozytywnym akcentem tego dnia to 5000km !! :)
Dzisiaj poszedłem przejechać się ok. 15 do Wieliczki i potem do Skawiny, upał męczył bardzo, ale jakoś się udało pokonać traskę, wieczorem z Dominikiem. Niestety musieliśmy zawrócić nieco wcześniej, bo zbierało się na burze, błyskało się.. Jutro męcząca trasa w okół Zalewu Dobczyckiego...